26 stycznia 2015

52 książki w 52 tygodnie?

Hej!


Trochę późno aby o tym pisać, ale mam noworoczne postanowienie. Chcę przeczytać 52 książki w rok. Czy to wykonalne? Jak najbardziej. Sama w tym roku przeczytałam już 4 z nich. Przynajmniej mam teraz motywację do czytania i staram się znaleźć chociażby pół godzinki dziennie.



źródło: wallpoper.com / http://www.nuttinbutstyle.com/




Przyłączacie się? :)




                                                                                 Pozdrawiam

23 stycznia 2015

Śmierdziuch - żurawinowe masło The body Shop

Masłą The Body Shop uwielbiam (co zapewne już wiecie). Każdy zapach kupowany w ciemno był strzałem w 10. Niestety, żurawinowe masło nie przypadło mi do gustu. A dlaczego? Zapraszam do przeczytania recenzji.


Masło zamknięte jest w typowym dla firmy słoiczku. Opakowanie solidnie wykonane, bardzo wygodne. Konsystencja taka jaką lubię, gęsta. Masło dobrze się wchłania i nawilża ciało.


Niestety, minusem jest zapach... Masło dla mnie (i nie tylko) śmierdzi zwietrzałym piwem... Mój Kamil nawet zapytał się, dlaczego śmierdzę browarem, na co ja pokazałam mu masełko. Stwierdziliśmy, że strach się nim smarować przed pójściem do pracy. I tak oto służy jak krem do stóp, w tej roli sprawdza się znakomicie! Piętki gładkie, ładnie nawilżone.


Masło pochodzi z edycji świątecznej, ale pewnie niedobitki można jeszcze gdzieś spotkać. Może trafiłam na jakiś felerny egzemplarz. Niestety, więcej na żurawinkę się nie skuszę :)

Podsumowując:

+ konsystencja
+ nawilżenie

- zapach


Miałyście kosmetyki ze świątecznej edycji The Body Shop?
Jak się u Was sprawdziły?


                                                                          Całuję


7 stycznia 2015

6 stycznia 2015

Grudniowe denko!

Dawno mnie tutaj nie było. A to wszystko przez podstępne grudniowe choróbsko, które na 2 tygodnie raczyło mnie odrobinę wyłączyć od życia codziennego. Późniejsza przedświąteczna gorączka i same święta również szybko minęły. Ale już mi nic nie jest, nic mnie nie boli, więc wracam z grudniowym denkiem :)



No to lecimy :)



Za recenzję szamponu Alterry wezmę się jak najszybciej się da. Coż... Miłości z tego nie było, a dlaczego o tym wkrótce. Kolejny szampon od Avon i kolejna reakcja alergina, skóra głowy swędziała, uszy wysuszone na wiór, więcej o nim możecie poczytać w tym poście. Suchy szampon Isana, to chyba niekwestionowany ulubieniec tego roku, co prawa przegrywa z szamponami Batiste, ale za tą cenę jestem w stanie mu wybaczyć ewentualne minusy. Odżywka do włosów Yves Rocher to moja jedna z ulubionych odżywek, to moje drugie zużyte opakowanie, następne już kupione. Jedwab do włosów firmy Green Pharmacy to kolejny przyjemniaczek, dobry, tani, wydajny.


Żele pod prycznic Yves Rocher uwielbiam, bez względu na zapach, każdy jest piękny. Facelle nikomu przedstawiać nie trzeba, zużyłam go zgodnie z przeznaczeniem, ale do ciała i do włosów również się nadawał. Żel pod prysznic Le petit Marseillais to miłe zaskoczenie pięknym aromatem brzoskwiń, o żelu więcej możecie poczytać tutaj. Peelingów Joanny również nie trzeba nikomu przedstawiać. Recenzję możecie przeczytać w tym poście. 



Armia skończonych antyperpirantów Adidas. Lubię je, jedynie wersja fioletowa mi się nie podobała ze względu na zapach. Reduktor cellulitu Ziaja to fajny ujędrniający kosmetyk, tani przyjemnie pachnący. Istnieje duża szansa, że kupię ponownie. Serum Eveline, to serum, które nie robiło nic oprócz chłodzenia. A o balsamie Ziaja z serii Multimodeling możecie poczytać tutaj



Plasterki na nos Beauty Formulas bardzo lubię. Kupię je ponownie. Peeling do stóp Yves Rocher to bardzo przyjemny kosmetyk. Super ściera, niestety mało wydajny i drogi. Warto kupić w promocji. Żel atybakteryjny Yves Rocher to staly bywalec mojej torebki. Nie kleją się po nim ręce, za to duży plus. I na koniec 2 wyrzutki od Ziaji. Maseczkę wspominam miło, natomiast krem nie robił nic...


Jak tam Wasze styczniowe denka?
Miałyście któryś z tych produktów?