Ot zakupiłam sobie kredkę Oriflame Double Trouble o kolorze Night Glow- połączenie czerni i bieli.
Gra słów Double Trouble idelanie odzwierciedla mój stosunek do tego kosmetyku. Zapraszam serdecznie na recenzję...
Zacznę od najgorszej rzeczy- kredka mnie uczula. Po pomalowaniu się nią odczuwam okropne pieczenie i swędzenie, oczy potrafią lekko spuchnąć. Najpierw myślałam, że może zawiało mi oczęta ale sytuacja powtarza się za każdym razem kiedy używam tej kredki... Dziwiło mnie to bo posiadam inną kredkę Kohl z Oriflame i takiej masakry nigdy mi nie zrobiła. Kolejny wielki minus jest taki, że kredka jest strasznie twarda i słabo napigmentowana. Żeby narysować nią kreskę trzeba się solidnie namachać. Kolejny minus cena- poza promocją 17 zł. Za taką cenę można naprawdę kupić coś lepszego. Tak więc mam wrażenie, że użycie słowa Trouble w nazwie nie jest przypadkowe :)
Podsumowując:
- uczula
- cena
- słabo napigmentowana
- twarda
Wielkie, wielkie rozczarowanie...
Miałyście może?
"Tak więc mam wrażenie, że użycie słowa Trouble w nazwie nie jest przypadkowe :)"- zabójcze! :D
OdpowiedzUsuńJa niestety nie korzystam od dawna z Oriflame, częściej z avonu, ale z kosmetykami do makijażu nigdy nie mam pewności i wolę iść od Rossmanna i wypróbować najpierw tester. Zawsze mam wrażenie, że jak zamówię w ciemno, to to nie będzie pasować i będę wyglądać jak kretyn.
www.sunny-camille.blogspot.com
Miałam i wnioski z jej użytkowania wyciągnęłam bardzo podobne do Twoich. Zdecydowanie nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze nic tej firmy.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać tego produktu. W sumie to może i lepiej ;p
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu rozdanie :) Zapraszam
u mnie też się nie sprawdziła, za to lubię eye-linery z oriflame
OdpowiedzUsuńJa używam kredek z Sephory, kupowanych zazwyczaj na przecenach :D Nie robią mi spustoszenia na oczkach i mają śliczne kolory :)
OdpowiedzUsuń